Jeszcze nigdy w historii deweloperzy nie sprzedawali tyle, co teraz. Boom trwa, rosnące ceny nie odstraszają.
W II kwartale deweloperzy w sześciu największych aglomeracjach sprzedali (z uwzględnieniem płatnych rezerwacji) 19,5 tys. mieszkań – wynika z szacunków JLL. Wzrost rok do roku sięgnął 183 proc., co jest oczywiste z uwagi na lockdown. Kluczowe jest to, że jest to powtórka wyniku z rekordowego I kwartału br. Tym samym za branżą najlepsze półrocze w historii, kiedy to nabywców znalazło 39 tys. lokali.
– Poza kwietniem i majem ub.r. pandemia nie wpłynęła negatywnie na popyt. Przeciwnie, do szerokiej grupy osób, które chcą kupić mieszkanie w celu zaspokojenia własnych potrzeb dołączyła rzesza posiadaczy oszczędności, wierząca w dalszy wzrost cen mieszkań chroniący pieniądze przed inflacją. Popyt wspierany jest bardzo tanimi w polskich warunkach kredytami, a ponieważ sytuacja na rynku pracy jest dobra i wynagrodzenia rosną, to banki chętnie kredytów mieszkaniowych udzielają – wskazała Aleksandra Gawrońska, dyrektor działu badań rynku mieszkaniowego w JLL.
Co istotne, dane uwzględniają wyłącznie zakupy dokonywane przez Kowalskich. Zdaniem Kazimierza Kirejczyka, wiceprezesa JLL, teza o tym, że fundusze PRS dodatkowo obniżają podaż mieszkań, jest nieuprawniona biorąc pod uwagę skalę tych transakcji pakietowych i całego rynku.